Z Górnym Śląskiem jest tak, że obojętnie kto wygra w meczu Polska-Niemcy, i tak nasi górą – w tak żartobliwy sposób rozpoczął Arkadiusz Kuzio-Podrucki 17 czerwca 2016 r. wernisaż wystawy „Górnośląscy piłkarze w polskiej i niemieckiej drużynie narodowej”, którą przygotował Dom Współpracy Polsko-Niemieckiej. Nasi, czyli górnośląscy piłkarze, którzy ze względu na zawikłaną historię tego regionu od zawsze zasilali drużyny piłkarskie Polski i Niemiec.
Nie zawsze były to wybory dobrowolne, gdyż w mało której części Polski polityka wywarła tak istotny wpływ na losy piłkarzy, jak właśnie tu, jednych windując wysoko, innym boleśnie łamiąc kariery. Bardzo ciekawie opowiadał o tym Dawid Smolorz, współautor wystawy oraz autor wstępu do wydanej przez DWPN publikacji „Górnoślązacy w polskiej i niemieckiej reprezentacji narodowej w piłce nożnej – wczoraj i dziś. Sport i polityka na Górnym Śląsku” (do nabycia w Centrum Kultury Śląskiej). Wystawa powstała w oparciu o materiały dziennikarza Gazety Wyborczej Joachima Waloszka. Niestety, nie wszystkie wielkie nazwiska świata futbolu górnośląskiego zostały ze względu na brak miejsca pokazane, tym bardziej że, jak zauważył prelegent, ten stosunkowo niewielki region był (i jest) wyjątkowo bogaty w piłkarskie talenty.
Opowiadając o korelacji sportu i polityki Dawid Smolorz podkreślił, że zależnie od rozwoju sytuacji, w latach 1922 – 1945 na koszulkach piłkarzy Górnego Śląska pojawiał się to biały, to czarny orzeł, a gracze aż czterokrotnie (nie z własnej woli) zmieniali obywatelstwo. Zdarzało się, że w polskiej drużynie w latach 50. (Górnik Zabrze, Szombierki Bytom) piłkarze porozumiewali się z sobą po niemiecku. Ciekawym wątkiem były przedwojenne piłkarskie pojedynki śląskich zespołów polskich i niemieckich.
Obecny na wernisażu Janusz Wtorek, także wielki znawca futbolu, przybliżył losy kilku znanych bądź nieco już zapomnianych gwiazd tej dyscypliny sportu. Nie mogło zabraknąć wśród nich takich nazwisk jak Ernest Wilimowski, którego smutny los (za grę w reprezentacji III Rzeszy został uznany za zdrajcę narodu polskiego i skazano go w Polsce na niepamięć) odzwierciedla trudne wybory sportowców z Górnego Śląska. Wspominano także m.in. Gerarda Cieślika, Jana Banasia, Józefa Kaczmarczyka, Jerzego Wijasa, a z współczesnych graczy oczywiście Miroslava Klose i przede wszystkim Lukasa Podolskiego.
Uczestniczący w spotkaniu Edward Wyżgoł podzielił się nieco sentymentalnym, acz pięknym wspomnieniem ze swojego dzieciństwa na Hajdukach. Tam grało się w piłkę na podwórku, a jak komuś wybito szybę w oknie, to nie było z tego powodu złości. Gdy na podwórku pojawiał się mieszkający tam Gerard Cieślik, wszyscy wychodzili z domu, żeby zobaczyć jego piłkarski popis – wspomina pan Wyżgoł.
Za konkluzję tego spotkania można uznać stwierdzenie, że dobrze się stało, że można już otwarcie mówić o takich graczach, jak Klose i Podolski – nasi. Nasi, czyli Górnoślązacy.
Wystawa potrwa do 17 lipca 2016 r.
Relacja fotograficzna pojawi się niebawem.