Szlachecki weekend w Centrum Kultury Śląskiej rozpoczął się od salwy armatniej (choć raczej należałoby powiedzieć – armatkowej) oraz salwy z broni palnej. A za sprawą barwnych kontuszy Bractwa Kurkowego z Bytomia pałac w Nakle Śląskim na chwilę wyszlachetniał.
Trzydniową imprezę zapoczątkował 19 września 2014 r. wernisaż wystawy „Brytyjskie dokumenty herbowe, czyli jak zostać lordem”, prezentującej unikatową na kontynencie europejskim kolekcję dziewiętnastowiecznych nadań herbowych ze zbiorów dr. Dariusza Woźnickiego. W otwarciu udział wzięli m.in. starosta tarnogórski Lucyna Ekkert i wójt gminy Świerklaniec Kazimierz Flakus, Weronika Wiese z Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej, który jest współorganizatorem „Szlacheckiego weekendu”, poseł Tomasz Głogowski, wiceprezydent Bytomia Andrzej Panek oraz hetmani Bractw Kurkowych: Jan Świgost (Bytom), Andrzej Janicki (Tarnowskie Góry), Adam Majchrzak (Zabrze), a także bracia kurkowi Aleksander Słota i Rajner Smolorz.
Po oficjalnym otwarciu, dokonanym przez starostę Lucynę Ekkert, hetmana Jana Świgosta oraz Weronikę Wiese przed głównym wejściem pałacu, uczestnicy wernisażu wysłuchali, już w środku, opowieści głównego bohatera wieczoru, dr. Woźnickiego oraz tłumaczki Joanny Drosik i „biografa” Mariana Muławskiego. Ubrany w piękny kontusz dr. Woźnicki zapoznał zebranych z historią heraldyki oraz z zasadami i regułami nadawania herbów. Powiedział także, jak rodziła się jego unikatowa kolekcja i że herbami mogą szczycić się także markowe produkty. Jeden z nich można było zobaczyć z bliska.
Joanna Drosik opowiedziała o trudzie tłumaczenia angielskich tekstów, który brał się nie tylko ze specyfiki dziewiętnastowiecznej angielszczyzny i z kłopotu z odczytywaniem ręcznego pisma, ale także z trudnych do przetłumaczenia nazw kolorów, wywodzących się z języka starofrancuskiego.
Jak się okazało, niczym to było wobec wyzwań, przed jakimi stanął sporządzający biogramy Marian Muławski, który np. spośród 70 000 (!) wynalezionych w internecie Henrych Williamów Robinsonów musiał wytypować tego jednego, którego dokument herbowy znalazł się w posiadaniu dr. Woźnickiego.
Po części prelekcyjnej uczestnicy wernisażu udali się na zwiedzenie sali z eksponatami oraz na poczęstunek. Dużym powodzeniem cieszył się słodki chleb maharadżów, którego recepturę odtworzono po 206 latach zapomnienia.