„Pociąg” – promocja książki Stanisława Zająca
Autor książki: Stanisław Zając
Prowadzenie spotkania: dr Stanisław Zając, dyrektor Centrum Kultury Śląskiej
Czytanie fragmentów powieści: Andrzej Warcaba
Oprawa muzyczna: Aleksandra Stokłosa – śpiew, Tatiana Shvets – instrument klawiszowy
Sponsor wydarzenia: O&S ComputerSoft z Radzionkowa
Sprzedaż powieści: od 1 IV
„Pociąg” to debiutancka książka Stanisława Zająca. Tytuł powieści jest przewrotny i metaforyczny zarazem. Koegzystują w niej obok siebie dwa światy – świat konkretnych wydarzeń związanych ze stanem wojennym i wcześniejszą o trzy lata zimą stulecia oraz świat fikcji literackiej pełnej aluzji do rzeczywistości tamtych lat. Obydwa wzajemnie przenikają się i stanowią zamkniętą całość, gdyż w intencji autora mają prowokować do refleksji nad światem i prowadzić do wniosku, że egzystencja człowieka jest ściśle uzależniona od kontekstu historycznego, warunków cywilizacyjnych, obyczajowych, politycznych, a nawet klimatycznych.
„Pociąg” to powieść filozoficzna będąca zaproszeniem dla Czytelników gotowych na podjęcie najbardziej drażliwych i trudnych tematów ludzkiej egzystencji i sensu życia.
O AUTORZE
Stanisław Zając urodził się w 1941 roku w Chorzowie. Ukończył Uniwersytet Wrocławski w 1967 roku i podjął pracę jako nauczyciel języka polskiego. Jako polonista przepracował niemal pół wieku. Publikował wiersze i eseje dotyczące dwudziestowiecznej prozy światowej. „Pociąg” to jego debiutancka powieść napisana w latach osiemdziesiątych XX wieku, w okresie stanu wojennego.
FRAGMENT POWIEŚCI
Rozdział I
Dobiega końca zimowy, lecz niewymownie gorączkowy dzień, kiedy zajmuje miejsce w pociągu i zaczynam smakować moją podróż. Kolejny dzień stycznia tysiąc dziewięćset siedemdziesiątego dziewiątego roku. I następny dzień w moim życiu, Już bez mała czternastotysięczny w biografii trzydziestoośmioletniego mężczyzny. Takie mikroskopijne nic w materialnym i metafizycznym bycie wszechświata.
Pociąg rusza majestatycznie, ożywia się, nabierając stopniowo prędkości, choć jest to zwykły pociąg pośpieszny, a nie żaden Orient Express albo coś w tym rodzaju. Rozklekotana machina zwielokrotnionych bytów i żywotów wyprawia się w daleką podróż, nieomal na koniec świata; wraz z pasażerami wchodzi w epileptyczny trans.
(…) A jednak wszystko wskazuje na to, że stoimy w polu, zapewne w niedalekiej odległości od granicy. Wymowna cisza i iście piekielna ciemność, jak na samym dnie bezludzia. Żaden głos, kobiecy czy męski, ludzki czy nieludzki, przepuszczony przez megafon czy inne wzmacniające urządzenie – nie zapowiada odjazdu pociągu, w którym siedzę i patrzę na żywe zwłoki podróżnych. Skąd się u tych ludzi bierze owa bezceremonialna samowystarczalność. Czy oni naprawdę śpią czy tylko udają? W każdym razie nie wiedzą albo nie chcą wiedzieć, co się dzieje z ich pociągiem.