Podcast

ŚLĄSKIE RODY, odc. 5 „Verdugo”

Audycja pochodzi z Archiwum Radia Opole.

Spotkania w ramach cyklu „To i owo” emitowane w latach 2003 – 2004.

Prowadząca: Aleksandra Czyżniewska

TRANSKRYPCJA

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Ciekawe, czy mieszkańcy Chróściny Opolskiej, Skorogoszczy i Domecka wiedzą, że historia tych miejscowości związana jest z rodem pochodzącym z Hiszpanii — Verdugo.

ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: Tak. Nazwisko od razu już mówiące, że to nie śląskie, ani polskie, ani niemieckie — de Verdugo. Ród przybył tutaj, można powiedzieć w służbie cesarskiej […]

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Mówi dr Arkadiusz Kuzio-Podrucki, historyk.

ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: […] Pochodzą z Katalonii. Jeden z przodków, wiadomo, Hiszpania była częścią imperium habsburskiego, służył wiernie królom hiszpańskim i w samej Hiszpanii, a także w Niderlandach, które były częścią należącą do hiszpańskich Habsburgów. Kolejny z de Verdugo nie zmienił dynastii, nadal wiernie służył Habsburgom, ale później austriackim. Przeniósł się więc do imperium Habsburgów czesko-węgierskiego i razem z nimi osiadł w Czechach. Tu między innymi nabył dobra, czy stał się właścicielem dóbr Doupov. Kolejnym etapem ich wielkiej podróży po Europie był właśnie Śląsk. Co wydaje się naturalne, jeśli pamiętamy, że Śląsk od XIII wieku był częścią Królestwa Czech. Przybywszy tutaj do Królestwa Czech związali się z rodziną Colonna Fels. Była to rodzina pochodzenia tyrolsko-włoskiego. I poprzez koligacje z tą rodziną odziedziczyli dobra na Górnym Śląsku wokół Twaroga, Świbia i Wiśnicza. Później nabyli również właśnie trzy wspomniane miejscowości, Chróścinę, Skorogoszcz i Domecko. Hrabiowie de Verdugo nie tylko kupowali swoje kolejne włości, aby poszerzać swój majątek, ale również inwestowali w ten majątek i działali dla swoich poddanych. Między innymi ufundowali parafię w Kotach, a następne pokolenie wybudowało wspaniały kościół. Koty to miejscowość niedaleko, między Twarogiem a Wielowsią na Górnym Śląsku. I ten kościół wspaniała perełka barokowej architektury istnieje do dzisiaj. Dzieje śląskie tej rodziny są niezwykle krótkie, bo to zaledwie trzy pokolenia. Przy czym ostatni z rodu, hrabia Franciszek Karol, miał niezwykle mało szczęścia. Lubił polowania. Wyruszył na jedno z polowań, ze swojej głównej rezydencji w Tworogu, do okolicznych lasów w kierunku takiej niewielkiej miejscowości Mikołeska. No i niestety miało to być jego ostatnie polowanie w życiu. Do zamku już nie zdołał wrócić. Ksiądz wezwany pośpiesznie dał mu ostatnie namaszczenie, ostatnie sakramenty. Do zamku przywieziono niestety tylko już szczątki, ciało zmarłego hrabiego, który został pochowany w swojej krypcie rodowej w Wiśniczu.

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Zmarł na skutek zawału, czy postrzelony został przypadkowo?

ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: No więc właśnie nie. Otóż nie. Śmierć była tak nagła, że od razu zaczęto podejrzewać coś niecnego. I co się okazało? Otóż wieledziesiąt lat później miejscowy proboszcz zapisał w kronikach parafialnych, iż o śmierć młodego hrabiego oskarżono jego matkę. Oskarżano ją, że to ona właśnie otruła go, powodowana miłością do swojego późniejszego drugiego męża von Schacka. Zresztą, co się okazało? No właśnie część dóbr de Verdugo wróciły do rodziny Colonnów. A reszta dóbr, którą de Verdugo kupili, przeszła na drugiego małżonka owej niecnej kobiety, barona von Schacka.

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: No ale zupełnie pewni tego nie jesteśmy. Nie możemy być.

ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: No niestety nie mamy żadnych dokumentów, poza słowem owego tworoskiego proboszcza.