Podcast

ŚLĄSKIE RODY, odc. 1 „Szlachta śląska / Strachwitz”

Audycja pochodzi z Archiwum Radia Opole.

Spotkania w ramach cyklu „To i owo” emitowane w latach 2003 – 2004.

Prowadząca: Aleksandra Czyżniewska

TRANSKRYPCJA

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Pan Arkadiusz Kuzio-Podrucki doktor nauk humanistycznych, historyk, mieszkaniec Tarnowskich Gór.

DR ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: Dzień dobry.

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Zafascynowany historią rodów szlacheckich i arystokratycznych Śląska.

DR ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: Zafascynowany to mało powiedziane. Ja również badam naukowo przeszłość, jako że wykształcenie moje do tego predestynuje. A jak się okazuje, jest co badać — jeśli chodzi o szlachtę i arystokrację. Śląska szlachta to nie jest polska szlachta i różni się bardzo wieloma rzeczami. W Polsce wiele rodów szlacheckich pieczętuje się jednym herbem. Na Śląsku każdy ród szlachecki ma swój herb i w tej materii jesteśmy na Śląsku bardzo zachodnioeuropejscy — bo to jest właśnie typowo zachodnioeuropejskie, że każdy ród ma swój własny herb. I to bardzo czasami pomaga, bo widząc dany herb mogę od razu zidentyfikować z jaką rodziną dany zabytek, dany dokument można połączyć – co też pomaga przy odtwarzaniu historii tych rodów. Szlachta śląska nie tylko różniła się tym, że każdy ród miał swój własny herb. Szlachta Śląska jest również niezwykle europejska. Zresztą Śląsk będący na skrzyżowaniu wielkich europejskich szlaków ze wschodu na zachód, z północy na południe, stał się łakomym kąskiem dla wszystkich sąsiadów: dla Polaków, dla Czechów, dla Niemców. Każdy chciał tę ziemię mieć u siebie (no nie dziwota, nader bogata). I też powodowało to, że z wielu stron Europy przybywali tutaj szlachetnie urodzeni rycerze i tutaj osiadali. Można powiedzieć, że w tej materii również Śląsk różni się zdecydowanie od pozostałej części Polski (obecnych ziem polskich). Można tu spotkać rody i z dalekiej Hiszpanii, z Włoch i z Flandrii i oczywiście również bardzo dużo rodzin pochodzących z Polski. Choćby no tutaj wymienię nazwisko Verdugo z Hiszpanii, Ballestrem z Włoch, Gaschin z Polski, Colonna z Tyrolu i Włoch, de la Valette z Francji — a więc cała Europa była tutaj na Śląsku i przez to można powiedzieć, że śląska szlachta była bardzo, bardzo europejska. Zresztą śląscy arystokraci, choćby najbogatszy pośród nich książę Guido von Donnersmarck ze Świerklańca, decydował o losach Europy. Wspomne tutaj słynny pokój we Frankfurcie nad Menem w 1871. Kiedy Otto von Bismarck zażądał od pokonanej Francji jednego miliarda, książę Guido, wtedy jeszcze hrabia, powiedział: „Nie, nie. Francja może zapłacić pięć miliardów”. Otto nie był pewien, ale zaryzykował i Francja zapłaciła.

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Czy spotkał pan w czasie swoich badań jakiś ród związany tu ze Śląskiem Opolskim?

DR ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: Tak jest jeden ród, który sądzę, że jeżeli by nazwiska tworzyć od ziemi, z których pochodzi, powinien chyba nazwać się po prostu Śląski. Tak bywało zresztą, Czartoryscy są z Czartoryska, Poniatowscy z Poniatowej, Tarnowscy z Tarnowa i tak dalej. I takim najbardziej śląskim ze śląskich rodów jest ród Strachwitzów. Strachwitz to jest po prostu inna wersja nazwy Strachowice — dzisiaj dzielnica Wrocławia. Tam znajduje się lotnisko, port lotniczy. Ich drugie nazwisko Gross Zauche, to jest Sucha Wielka koło Trzebnicy, a więc również jak najbardziej Śląskie dobra i trzecie nazwisko Camminetz, to jest Kamieniec koło Bytomia i Gliwic, a więc samym swoim nazwiskiem udowadniają, że są jak najbardziej śląskim rodem i powinni się Śląscy nazywać. Ród ma bardzo piękny początek. Podłóg legendy było sobie dwunastu, czy bodajże trzynastu braci, którzy walczyli w bitwie pod Legnicą. Wiadomo, Tatarzy, Mongołowie dokonali tam niemalże rzezi szlachty, rycerstwa polskiego i śląskiego. No i tak też się stało z tymi braćmi. Spośród tych trzynastu uchował się tylko jeden — i ten jeden właśnie dał początek rodowi, który trwa do dzisiaj, czyli właśnie rodowi Strachwitzów. To jest legenda, oczywiście. Najstarszym znanym z dokumentów przedstawicielem tego rodu jest Woislaus Strachowitz, wymieniony w dokumentach z 1285 roku, a więc ponad 700 lat. Ten ród można powiedzieć, że przez stulecia miał troszeczkę pecha. Nie bardzo mu się udawało zdobywać jakąś wielką fortunę, ale był dosyć rozrodzony. Niestety prawie wszystkie linie wymarły i tylko jedna się ostała i ta jedna w XVII wieku dostała od Cesarza tytuł baronów cesarstwa. Przy czym też pechowo, bo ci Strachwitzomie, którzy otrzymali ten tytuł zmarli bezpotomnie. W następnych stuleciach kolejni przedstawiciele tego rodu zaczęli również używać tytułu baronów i ten tytuł już do dziś pozostał w tej rodzinie. Wielką karierę ten ród zaczął robić dopiero w wieku XVIII. Wtedy dwaj przedstawiciele: biskup Jan Maurycy, biskup-sufragan Wrocławski i jego młodszy brat Karol pan na Kamieńcu. Oni właśnie wprowadzili tę rodzinę do szeregu wielkiej arystokracji śląskiej. Zresztą biskup Jan Maurycy miał taką niepoślednią rolę w czasie wojen śląskich. Wtedy kiedy król pruski, można powiedzieć, wygnał biskupa Schaffgotscha, Strachwitz przejął jego
obowiązki jako wikariusz generalny dla całej diecezji wrocławskiej, pozostającej w granicach pruskich. No więc był takim prawie księciem biskupem, bo to biskup Wrocławski miał tytuł książęcy jako pan na Nysie i Grodkowie. Stąd też był to jedyny Strachwitz, które prawieże był księciem. No niestety nie udało mu się – zmarł, zanim Schaffgotch odszedł z tego świata.

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Czy Schaffgotsch to ten ród, który zbudował Kopice na Opolszczyźnie?

DR ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: Tak, tak oczywiście. Schaffgotsch to ród również potężnie rozgałęziony.

ALEKSANDRA CZYŻNIEWSKA: Ale opowieść o Schaffgotschach przedstawimy w następnej albo w którejś z następnych audycji.

DR ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: Z przyjemnością.

DR ARKADIUSZ KUZIO-PODRUCKI: Strachwitzowie, tu najbliżej Opola, znani są oczywiście z Kamienia Śląskiego. Ten zamek i okoliczne dobra odziedziczyli przez swoją krewniaczkę baronównę Zofię, która była żoną barona Karola Larischa — i poprzez nią te dobra weszły do rodziny Strachwitzów. Wiadomo, że Kamień nieodłącznie się wiąże z postacią świętego Jacka — i w ogóle rodziną Odrowążów, świętym Czesławem i błogosławioną Bronisławą. I stało się niemalże tradycją, że każdy z kolejnych właścicieli, już hrabiów Strachwitzów, miał na imię Jacek lub Hiacynt — bo i taką wersję można przyjąć, tylko ich numerowano Hiacynt drugi, trzeci, czwarty i tak dalej. Hiacynt II, na przykład, zorganizował wspaniałe uroczystości z okazji rocznicy śmierci św. Jacka w Kamieniu Śląskim. Wtedy wysłuchano kilkuset spowiedzi w Kamieniu. Na transparentach były napisy i po polsku i po niemiecku, uwidaczniające najważniejsze wydarzenia z dziejów św. Jacka. Wnuk Hiacynta II, Hiacynt IV, znowu był pod koniiec XIX wieku gościem honorowym wielkich uroczystości w Krakowie, które odbywały się z okazji kanonizacji św. Jacka. Obecny był również książę kardynał biskup wrocławski Jerzy Kop. Uroczystość w Krakowie w kościele na Skałce była przeogromna i oczywiście hrabiów Stachwitzów witano nie tylko jako panów na Kamieniu Śląskim, a więc zamku, który jest nierozłącznie związany ze świętym Jackiem, ale również jako potomków Odrowążów. Otóż po kądzieli, poprzez rodziny von Choltitz i Sedlnitzky pochodzą oni właśnie z rodu Odrowążów — przynajmniej tak podają. No średniowieczne czasy w sumie są tak czasami ciemne, że nie do końca jesteśmy pewni, czy tak ziste było — ale legenda bardzo piękna. Zresztą hrabiowie Strachwitz bardzo żywo są związani z Kamieniem. Niedawno, w 2002 roku, szczątki ostatniego urodzonego jeszcze w Kamieniu Śląskim Hiacynta, zostały złożone w krypcie w kościele w Kamieniu Śląskim — więc niejako powrócił do swoich rodowych, rodzinnych ziem i do rodzinnego zamku.